Burmistrz Antoni Szlagor zapowiedział kilka tygodni temu, że w styczniu br. rozpocznie się kampania informacyjna na temat nowych technologii ciepłowniczych. Można stwierdzić, że ubiegło go Stowarzyszenie "Żywiec Nasza Przyszłość", organizując w poniedziałek w Klubie Śrubka spotkanie z mieszkańcami Żywca - Sporysza, nakierowane przeciwko tym inwestycjom.

Temat jest dla lokalnej społeczności bardzo ważny. Taki wniosek można wysnuć z faktu, że sala "Śrubki" zapełniła się po brzegi, pomimo że organizatorzy traktowali je jako spotkanie zamknięte.
-Problem jest poważny, postanowiliśmy działać i spotykać się z mieszkańcami – powiedziała Joanna Ostrowska, prezes Stowarzyszenia Żywiec „Nasza Przyszłość.”
Zebranym wątpliwości związane z planowanymi inwestycjami: na Kabatach, w Sporyszu i w Wieprzu przedstawił zaproszony przez stowarzyszenie i przedstawiony jako ekspert, Marcin Barabasz. O kontrowersjach w tej sprawie pisaliśmy wielokrotnie, między innymi TUTAJ.Barabasz skupił się na znanych już kwestiach, takich jak: brak sieci ciepłowniczej, spalanie w większości RDF, całoroczne działanie ciepłowni, czy też niepewność ich ekologiczności.
Głosy o referendum
Na spotkaniu pojawił się radny Leszek Szpila, który został poniekąd wywołany na środek w związku z przypomnianym przez organizatorów faktem przekazania przez Radę Miejską w Żywcu burmistrzowi wniosku Stowarzyszenia „Żywiec Nasza Przyszłość”, w sprawie zmian w Planie Zagospodarowania Przestrzennego, związanych z budową nowych ciepłowni. O sprawie szerzej pisaliśmy TUTAJ.
- Pan projektant, który zajmuje się planem powiedział, że prawnie nie ma możliwości wpisania czegoś takiego rady do tego planu. Ewentualne uchwalenie będzie i tak odrzucone przez władze województwa – tłumaczył Leszek Szpila decyzję Miejskiej.
Radny dodał też, że cały jego klub radnych Prawa i Sprawiedliwości jest przeciwny nowym ciepłowniom. Sugerował też, aby mieszkańcy rozmawiali z wybranymi przez nich radnymi miejskimi w tej sprawie i wywierali naciski. Wtedy to z sali pojawiła się przyjęta z wyraźną aprobatą przez zebranych sugestia, aby zorganizować referendum w omawianej sprawie.
W spotkaniu brała też udział poseł Małgorzata Pępek.
- Budujecie ciepłownię bez sieci ciepłowniczej, która będzie pracowała przez cały rok – przypomniała posłanka.
Dlaczego akurat u nas?
Co być może najistotniejsze, na spotkaniu stawili się prezesi spółki Beskid Żywiec, która z ramienia „miasta” pilotuje sprawę ciepłowni: Jerzy Starypan i Jerzy Kliś. To właśnie ten drugi szybko stał się osobą najczęściej przywoływaną przez zebranych do przysłowiowej tablicy. Do wiceprezesa spółki Beskid kierowanych było wiele pytań i sugestii, składanych przez zebranych:
- Mam pytanie do pana prezesa Klisia. Czy jest prezesem spółki komunalnej, czy handlowej? Bo spółka komunalna powinna być dla ludzi.
- Dlaczego inne miasta i miejscowości nie mają spalarni?
- Opowiadanie o biomasie pozyskanej z jeziora, kto się zna na tym to wie, to jest miesiąc palenia.
- To co Beskid ma RDF-u, to tylko 90 ciężarówek wywieźć do Oświęcimia. I będą chętni.
- Czemu spalarnia? A co z gazem?
- Budujecie wszystko od dachu.
- Brońcie się przed spalarnią jak możecie. Zróbcie, żeby doprowadzić do referendum.
Zatem wiceprezes Kliś jako pierwszy odniósł się do wielu wątpliwości, niekoniecznie je w pełni wyjaśniając
- Nie da się wybudować spalarni śmieci w Żywcu, bo prawo tego nie przewiduje. Ciepłownia jest kompletnie czym innym. Ciepłownia, którą planujemy, nie spala śmieci. Nad instalacją będziemy się zastanawiali wtedy, kiedy będziemy mieli ciepło. Nie zaczynam od pieca. Zaczynam od pytania do wyższych instancji, czy taki piec wybudować mogę - mówił wiceprezes.
Jerzy Kliś zamierzał wyjść z sali po tym, kiedy zapytano go, czy jest mieszkańcem Żywca, a Joanna Ostrowska zasugerowała, że może powinien iść na emeryturę, zamiast tak się emocjonować.
- Warto się spotykać. Zapraszam też na spotkanie, które będziemy organizowali i my - zapowiedział przedstawiciel spółki Beskid Żywiec.