O Babiej Górze powiedziano i napisano już pewnie wszystko. O jej uroku, atrakcyjności turystycznej, specyficznym położeniu, widokowości, tragediach, historii. Ale nie tylko o tym.
Niewielu zna jeszcze jeden aspekt, można rzec magiczno ezoteryczny i poniekąd też eteryczny. Podobno UFO kiedyś się pojawiło nad Babią Górą. Bardziej po polsku to NOL (Niezidentyfikowany Obiekt Latający). Po słowackiej stronie ma się niby znajdować wejście do tajemniczego królestwa Agharty. Ale właściwie nie, natrafiłem niedawno, jednak przypomniało mi się, że już kiedyś coś słyszałem o pewnych dziwach z Diablakiem związanych. Mianowicie odbywały się tam w dawnych wiekach zloty czarownic. Stąd „babia”. A gdzie o tym wyczytałem? W ciekawej w tym kontekście książce, bo „Historii polskiego lotnictwa”. Autora już nie pomnę, ale w każdym razie poważne opracowanie to było. Sam termin „Diablak” ma też świadczyć o dziwnych i nieziemskich dziejących się tam rzeczach.
Jak najlepiej wychodzić na Babią? Od dawna uważam, że najlepiej słowackim szlakiem, od Slanej Wody. Ciekawa przekrojem trasa gwarantuje piękne widoki na Tatry przez większość jej ciągu, daje możliwość zejścia w to samo miejsce innym wariantem, wbrew pozorom dogodniejszy jest też sam dojazd, niż do wielu polskich szlaków. Wejście do krainy Agharty pewnie tez tutaj można po stronie plusów zanotować, choć jeszcze nań nie natrafiłem.