"Niemożliwe nie istnieje" - Edyta w Tatrach! - Beskidy News

Używamy plików cookie, aby pomóc w personalizacji treści, dostosowywać i analizować reklamy oraz zapewnić bezpieczne korzystanie z serwisu. Korzystając z witryny, wyrażasz zgodę na gromadzenie przez nas informacji. Szczegóły znajdziesz w zakładce: Polityka prywatności.

Witaj,

Możesz zobaczyć informacje dotyczące tylko twojego powiatu, wybierając go z listy poniżej.

 

 

Wesprzyj nas na Patronite
patronite

 

 

Nie pokazuj więcej tego okna

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kiedyś śliczną dziewczynkę Edzię, a teraz dorosłą już piękną kobietę Edytę, w Radziechowach znają prawie wszyscy. Mimo przeciwności losu, ograniczeń jakie niesie ze sobą poruszanie sie na wózku inwalidzkim, realizuje swoje marzenia. Ostatnio nawet jedno z takich, jak się jej przynajmniej wydawało, niemożliwych do osiągnięcia - Edyta dotarła na jeden z tatrzańskich szczytów! Jak to było możliwe?

Edyta Bąk główne

 Edyta Bąk ma 33 lata i jest absolwentką II Liceum Ogólnokształcącego w Żywcu. Urodziła się z porażeniem mózgowym. Jak sama o sobie mówi: „Jestem osobą niepełnosprawną, fizycznie jestem taka od urodzenia, w niczym   to  mi  nie przeszkadza. Moje hasełko to "nie czuję się chora".
Na tatrzańskim szlaku znalazła się dzięki wsparciu ochotników z krakowskiego Stowarzyszenia Klika, którzy pomagają niepełnosprawnym między innymi w takich przedsięwzięciach. Pełni uznania postanowiliśmy zapytać o szczegóły wyprawy i nie tylko, samą uczestniczkę.


Michał Cichy: Jak doszło do tej wyprawy w Tatry – kto był pomysłodawcą, co Panią zainspirowało?
Edyta Bąk: Jak się  znalazłam w Tatrach? Otóż tak , że nalezę to takiego wspaniałego stowarzyszenia, które  się nazywa Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół - Klika. I właśnie  tam  się dowiedziałam  że są takie wypady górskie, a że uwielbiam żyć aktywnie  i jestem z tą grupą zżyta, więc poszłam,  oni bardzo mi przypadli do gustu. Nigdy bym się nie spodziewała, że są tacy ludzie, że chce się im takie wielkie rzeczy robić, a dla nich to nic takiego. Powiem tak. Tam nie czuć, że jest się niepełnosprawnym i to jest piękne.
MC: Czy wymagała szczególnych przygotowań z Pani strony?
EB: Ode mnie to żadnych szczególnych przygotowań nie wymagało, tylko zabrać ze sobą dobre nastawienie i iść na podbój z moimi przyjaciółmi.
MC: Wcześniej podejmowała Pani już podobne inicjatywy?
EB: W Tatrach akurat nie byłam. Ale właśnie z ta  grupą robiłam różne rzeczy, uważam, że z nimi jest wszystko możliwe.
MC: Jaki był cel tej wycieczki – który szczyt Tatr udało się do osiągnąć?
EB: Cel tak ogólnie to nic innego, tylko niesamowita przygoda i niezapomniane, cudne widoki z wspaniałymi ludźmi, którzy są moimi przyjaciółmi. Dla grupy to był trzeci wypad górski i pierwszy raz wszyscy doszliśmy na sam Sławkowski Szczyt. Dla naszego koordynatora grupy ogromne brawa, każdy z nas miał po 12 osób do fizycznej pomocy. Bo tak w ogóle to było nas trzech wózkowiczów - ja, Ania i Andrzej, ale ja  pierwszy raz.
MC: Jakie były Pani wrażenia, co szczególnie trudne się okazało co łatwe?
EB: Nie do opisania! Nigdy w życiu bym nie powiedziała, że będzie mi dane coś takiego przeżyć, a jednak z takimi ludźmi to można wszystkie szczyty osiągać, wszystko jest łatwe. Chłopacy zasługują na złoty medal.
MC: A Tatry, podobały się?
EB: Powiem tak. Zawsze lubię widoki , ale nie spodziewałam się, że kiedyś wyjdę na szczyt takiego dwutysięcznika. Cudowne widoki gór.
Nasze hasło na szczycie - "Niemożliwe nie istnieje".
MC: Pierwszy raz tam Pani była?
EB: Jak byłam dzieckiem, to z tatą byłam na Kasprowym Wierchu kolejką, ale to było bardzo dawno temu. Hmm może to tato mi zaszczepił we mnie te góry?
MC: Planuje Pani coś podobnego w przyszłości?
EB: Oczywiście bez wątpienia jak tylko chłopacy, tj. bohaterowie tej wyprawy dadzą radę, to będę chodzić do końca świata i jeszcze dłużej.
MC: Góry górami, jakie są Pani plany i marzenia poza tym?
EB: Oj, nie tylko górskie marzenia. Hmm powiem tak, nie mam takich szczególnych marzeń  już tak mam, że jak się coś się pojawia mega, to jestem pierwsza do brania udziału. Już jestem taką szaloną osóbką, a bez drugich osób mało jestem w stanie zrobić sama.

Katolickie Stowarzyszenie Klika to organizacja młodych ludzi, głównie studentów, niosących pomoc i radość osobom niepełnosprawnym. Powstało w 1971 roku przy klasztorze o. Dominikanów w Krakowie i tam ma swoją siedzibę do dziś. Młodzi ludzie towarzyszą niepełnosprawnym w codziennych czynnościach, organizują pomoc, spacery, wyjścia na imprezy kulturalne, pomagają w zakupach. Uczestniczą i w niecodziennych przedsięwzięciach, w których biorą udział osoby potrzebujące, jak właśnie wyprawa Edyty Bąk w Tatry.

Autorem ilustracji jest Przemysław Piegza. Zajmuje się fotografią sportową, pejzażową, podwodną, rodzinną, dziecięcą, uprawia wspinaczkę, różne typy narciarstwa, alpinizm. Tel. 793 186 802 (Wadowice, okolice, wszędzie)    p-piegza@o2.pl Znajdziecie go oraz jego fantastyczne zdjęcia na facebook TUTAJ

Udostępnij

38
+37
1
Reklama

Pobierz bezpłatną aplikację

Informacje z Twojego powiatu na wyciągnięcie ręki.

Google Play

Logo Beskidy News
Masz dla nas informacje? Newsy? Widziałeś lub słyszałeś coś ważnego? Chcesz, aby Twoją sprawą zajął się reporter? Daj nam znać. Dyżurujemy całą dobę, reagujemy od razu.

 

Imię i nazwisko (*)
Podaj imię i nazwisko
E-mail (*)
Podaj adres e-mail
Temat (*)
Podaj temat
Wiadomość (*)
Napisz wiadomość
Załącznik
Dodaj załącznik
(gif, jpeg, jpg, png, zip)
Captcha (*)
Rozwiąż captchę