Do szkoły jak Maniak - absolwent ZSME [WYWIAD] - Beskidy News

Używamy plików cookie, aby pomóc w personalizacji treści, dostosowywać i analizować reklamy oraz zapewnić bezpieczne korzystanie z serwisu. Korzystając z witryny, wyrażasz zgodę na gromadzenie przez nas informacji. Szczegóły znajdziesz w zakładce: Polityka prywatności.

Witaj,

Możesz zobaczyć informacje dotyczące tylko twojego powiatu, wybierając go z listy poniżej.

 

 

Wesprzyj nas na Patronite
patronite

 

 

Nie pokazuj więcej tego okna

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Mijają dziesięciolecia, zmieniają się w ich czasie systemy polityczne, mody, a przede wszystkim obyczaje. W kontekstach rozmaitych retrospekcji, wspomneń i analiz okazuje się często, że jednak pomimo tych zmian, wiele akcentów, sytuacji, reakcji pozostaje takich samych.

Wywiad ZSME

O wspomnienia z lat szkolnych, nie tylko te związane z samą nauką, zapytaliśmy pana Józefa, absolwenta technikum z połowy lat 60-tych.

Michał Cichy: Jakie Pan ma ogólne lub pierwsze skojarzenia ze szkołą?

Józef: Dobrze tu było. A jakie szczególne wspomnienia? Nie miałem chyba przygód, dużo się uczyłem, co przydało się w przyszłości.

MC: Czyli dobra szkoła w sensie samej edukacji i poziomu?

J: Tak, dała mi duże podstawy. Gdy poszedłem na studia, to rysunek i projektowanie miałem w małym palcu, jak to się mówi. Poziom w technikum był wysoki. Mieliśmy czterech profesorów, magistrów inżynierów, dopiero po studiach. Wprowadzali taki dawny zwyczaj akademicki, że profesor był niemal Bogiem. Dzisiaj tak nie można, to wiadomo. Dzisiaj gdyby ktoś doniósł do dyrektora albo dziekana, miałby komisję dyscyplinarną. Dawniej to było na porządku dziennym, że nauczyciel rządził i robił co chciał, zwłaszcza kiedy profesor był zdenerwowany. Dyrektor Zyzański na przykład był taki trochę człowiek przedwojenny, więc nawet upomniał jednego z profesorów za to co robi. No to profesor przyszedł w poniedziałek i powiedział: „Co, wy się skarżycie, że ja wam rysunki niszczę? Proszę kosz przynieść z końca sali do mojego biurka”. A projekty to przecież podstawa w szkole technicznej. Sprawdzał i od razu mówił – zły, więc sam sobie zniszcz i do kosza. Potem już nikt nie mógł mówić, że profesor rysunek niszczy.

MC:  Obecnie pan mieszka w Żywcu?

J: Nie, w Bielsku - Białej. Studiowałem gdzie indziej, ale potem w Bielsku prawie od razu dostałem mieszkanie, więc tam zostałem.

MC: Gdzie Pan mieszkał w Żywcu?

J: Szkoła mieściła się wtedy w Sporyszu, ja też w tamtej dzielnicy mieszkałem, 3 kilometry od szkoły. Osiem minut to mój rekord dotarcia. W 1964 roku, kiedy sprinter ze Szkocji reprezentujący Polskę, Maniak, biegł na olimpiadzie w Tokio. W końcu był czwarty. Wtedy rano była transmisja z Japonii w radiu, bo wiadomo, różnica czasu. Do szkoły miałem na godz. 8.00. Czekałem na finałowe rozstrzygnięcie. Musiałem doczekać, bo liczyłem na to, że medal zdobędzie. Wytrzymałem, musiała być 07.52. No i zdążyłem.

MC: Duża jest frekwencja dzisiaj na Waszym spotkaniu?

J: Teraz jest mała,bo mieliśmy już w tym roku spotkanie w Dębinie. Pierwsze, 2 lata temu, mieliśmy w swoim rzeczywistym budynku szkoły. My uczyliśmy się tam, gdzie dziś jest Zespół Szkół Drzewnych i Leśnych, w Sporyszu. Poprosiliśmy wtedy pana dyrektora, by nam udostępnił pracownię i się zgodził. Zwiedziliśmy sobie stare śmieci. Tutaj, w obecnym budynku, jesteśmy nie do końca u siebie. Dużo osób się stawia na nasze spotkania. Na pierwszym, 2 lata temu, było pewnie pond 80%. Oczywiście wśród tych, którzy jeszcze żyją, bo wielu już niestety nie ma z nami. Było trzech profesorów. Prof. Dobosz, prof. Lepicki i prof. Smolicki.

MC: Dużo ciekawych wspomnień zapewne się pojawia?

J: No tak, ja się teraz dziwię, jak ja wtedy żyłem? Chyba się tylko uczyłem? Koledzy teraz wspominają, jak w klasie maturalnej jeździli na studniówki. Do Suchej, do Kęt. A ja o tym w ogóle wtedy nie słyszałem, że tak jeździli po ówczesnym województwie krakowskim. Dużo się działo. Profesor Dobosz założył pierwszy teatr z prawdziwego zdarzenia. Miał uprawnienia działacza kulturalno – oświatowego. Jeździli wszędzie. A ja się dopiero dowiedziałem że coś takiego istnieje, że koledzy chodzą, jak było pierwsze przedstawienie w Klubie Fabryki Śrub. Pierwsze dla nas. Jakoś tak się to poza mną działo. Tylko się brało aktówkę, bo takie teczki wtedy nosiliśmy, i leciało do domu.

MC: „Tylko do domu”? Na pewno były wiele przygód?

J: No, właściwie, co mi tam, przyznam się. Byłem wyrzucany ze szkoły. Bo byłem oskarżony, że palę papierosy. W pierwszej klasie. Tzn. tak nieoficjalnie, była mowa że wylecę. Kolega podkablował. A co ja tam, jednego zapaliłem z ciekawości gdzieś na boku. Inny kolega też miał wylecieć, bo ukradł dziennik. Mamy kuzyn był kolegą dyrektora Zyzańskiego. Powiedział, że raz sobie zapaliłem. To było nieoficjalnie. Ten, który na mnie poskarżył, był synem dyrektora jednej ze szkół podst. Dyrektor nas Zyzański nas uczył wtedy historii starożytnej. Wziął nas kilku do odpowiedzi. Pierwszy był ten donosiciel, drugi był jakiś inny kolega, trzeci byłem ja. No i zadawał pytania. Ten kolega, który był wiadomo jaki, nie umiał. Ja umiałem, znałem te wszystkie daty. I wtedy dyrektor przy całej klasie: „ty tylko umiesz donosić, a historii nie umiesz”. Ten kolega nie otrzymał promocji do następnej klasy. Czyli do drugiej.

MC: Czyli były to czasy całkiem srogiej dyscypliny?

J: No, takie to były czasy. Trochę podobnym wspomnieniem dzielił się dziś na akademii absolwent, który kończył tą szkołę 10 lat przede mną. Prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej, Edmund Zaiczek. Mieli studniówkę, wracali ze szkoły i do jakiegoś milicjanta powiedział: „blacharz”. Za to go wyrzucili ze szkoły. Dziś dziękował profesorowi Zarembie, który mnie też uczył w pierwszej klasie, że załatwił sprawę gdzieś na komendzie, że mógł zostać w szkole. 

 

 

Udostępnij

10
+9
1
Reklama
Reklama
Fundacja Pomocy Dzieciom w Żywcu
Reklama

Pobierz bezpłatną aplikację

Informacje z Twojego powiatu na wyciągnięcie ręki.

Google Play

Logo Beskidy News
Masz dla nas informacje? Newsy? Widziałeś lub słyszałeś coś ważnego? Chcesz, aby Twoją sprawą zajął się reporter? Daj nam znać. Dyżurujemy całą dobę, reagujemy od razu.

 

Imię i nazwisko (*)
Podaj imię i nazwisko
E-mail (*)
Podaj adres e-mail
Temat (*)
Podaj temat
Wiadomość (*)
Napisz wiadomość
Załącznik
Dodaj załącznik
(gif, jpeg, jpg, png, zip)
Captcha (*)
Rozwiąż captchę