Uratował ponad 200 pasażerów. Od awaryjnego lądowania samolotu Boeing 767 pilotowanego przez kapitana - Tadeusza Wronę z naszych okolic - minęło już sześć lat.

1 listopada 2011 r. kapitan Tadeusz Wrona pilotował samolot lecący z amerykańskiego Newark do Warszawy. Uległ on awarii i kapitan zmuszony był do lądowania bez wysuniętego podwozia na warszawskim lotnisku Chopina. Nie zadziałał wtedy bowiem żaden system wysuwania podwozia. Na pokładzie samolotu znajdowało się 220 pasażerów oraz 11 członków załogi. Dzięki decyzji pilota nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu. O awaryjnym lądowaniu kapitana Tadeusza Wrony mówiły media na całym świecie, a sam Wrona uznany został za bohatera.
Kapitan przyznaje, ze obawiał się tego ruchu, ale wiedział, że musi to zrobić. Myślał tylko o tym, by ocalić życie pasażerów. Swoje emocje opisał w książce „Ja, kapitan”. Szczegółowo przedstawia w niej to, co działo się w samolotowej kabinie pilotów, ale nie tylko to. W książce przeczytać można również o dzieciństwie Tadeusza Wrony, jego pierwszych lotach oraz karierze w Polskich Liniach Lotniczych LOT.
Za sterami Boeinga
Przełomowym wydarzeniem w życiu Tadeusza Wrony było przejęcie sterów Boeinga 767, największego wówczas samolotu polskiego przewoźnika. Do pamiętnego lotu 1 listopada 2011 r. wszystkie wcześniejsze loty przebiegały spokojnie. W książce Tadeusz Wrona przyznaje, że lądowanie samolotem bez podwozia ćwiczył na szkoleniach. Nie przypuszczał wtedy, że sam znajdzie się w takiej sytuacji.
W swojej książce tak opisuje moment już po lądowaniu: „Po wyjściu z samolotu usłyszałem ryk silników. Spojrzałem w górę i zobaczyłem jak piloci F-16, kierując swoje maszyny pionowo w stronę nieba, wykonują piękną beczką zwycięstwa. Serdecznie im za to dziękuję. Zaraz potem podszedł do mnie inspektor z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Na jego twarzy widać było ogromną ulgę. Przyznał, że jechał na Okęcie przerażony, oczami wyobraźni widział rozbity samolot i setki ofiar. Był wcześniej w Smoleńsku, na własne oczy oglądał skutki tamtego wypadku. A tu zobaczył cały samolot i pasażerów, którzy nawet nie musieli skorzystać z karetek pogotowia.”
Warto wspomnieć o tym, że znany pilot pochodzi z gminy Radziechowy-Wieprz. Mieszkańcy naszego regionu mają więc powody do dumy.
Zobaczcie awaryjne lądowanie samolotu Boeing 767: