Czy nasz stosunek do "braci mniejszych" jest odzwierciedleniem postępowania również wobec innych sfer życia? Takie pytanie można sobie zadać na bazie poniższej historii, w przerwie pomiędzy piłkarskimi emocjami.
Wielu mieszkańców naszego miasta niewątpliwie widziało pawie, spacerujące po Parku Habsburgów, niedaleko mini zoo. Jak się okazuje, takie wyjścia nie były przypadkiem, ani swego rodzaju wybrykiem ptaków. Piękny park i luzem chadzające po nim dumne ptaki - pawie miały specjalnie tak skonstruowany wybieg, żeby móc sobie swobodnie wyjść poza ogrodzenie. Ale już nie wyjdą - taka możliwość została im odebrana. Dlaczego?
- Był taki plan kilka lat temu, żeby po parku chodziły pawie. Miały chodzić po całym parku, taką miałem wizję. Jak w Łazienkach w Warszawie. I chodziły. Niestety mieszkańcy Żywca nie byli na to przygotowani. Każde wyjście pawia na teren parku kończyło się interwencją policji albo Straży Miejskiej. Ludzie dzwonili, że uciekł nam paw. Robili też awantury, spuszczali psy, dzieci wyrywały pawiom pióra z ogonów. Nie było sensu tej idei kontynuować. Teraz mieszkają tylko na terenie zoo, za siatką, bez możliwości wyjścia. Na tej małej powierzchni jest ich za dużo - powiedział nam Dawid Błoński, który w mini zoo zajmuje się ptakami. Spod jego rąk wyszły ptasie budki, które obecnie wiszą na parkowych drzewach
Pawie czasem jeszcze mimo wszystko jakoś uciekną poza swoje ogrodzenie, co można z rzadka dostrzec.