W ubiegłym tygodniu prezentowaliśmy przypadek zażywających kąpieli w fontannie z figurą św. Floriana, która znajduje się na żywieckim Rynku. Naświetliliśmy też warunki korzystania z takowych instalacji miejskich. Właściwie to ich brak, gdyż w większości fontann naszego miasta i nie tylko, uskuteczniać kąpieli nie wolno. Zakazane.
Informacją łagodzącą okazała się jednak ta, że jeśli już ktoś pozwoli sobie na bliski kontakt z fontanną, raczej nie grożą mu wysokie mandaty, a po prostu straż miejska lub inny, adekwatny organ porządkowy, ustami swoich przedstawicieli upomni i uświadomi co wolno, a czego nie, wreszcie zaleci opuszczenie "obiektu". No właśnie, uświadomi. „Surowo wzbronione...”, „..pod groźbą kary….”. Każdy kojarzy takie tabliczki i obwieszczenia. Prastara i spolszczona maksyma głosi, że nieznajomość prawa szkodzi. Tyle, że tych praw, dotyczących przeróżnych dziedzin życia, dookoła bez porównania więcej niż w czasach, kiedy powstawała przywołana sentencja. Trudno szaremu obywatelowi znać wszystkie. Dobrze więc, że są momenty, kiedy nie zostanie surowo ukarany, a po prostu pouczony.
Już w tym tygodniu pisaliśmy z kolei o efektach testowania wyświetlacza radarowego w Ciścu i Żywcu, co miało miejsce początkiem roku. Można o tym przeczytać TUTAJ. Z grubsza powtarzając, testy okazały się bardzo skuteczne. Przy działaniu miernika, który nie informował o zbyt dużej prędkości, przekroczono ją 190 razy. Kiedy już wyświetlacz działał jawnie, prezentując jadącemu jego osiągi, zbyt szybko pojazdy jechały już tylko 44 razy. Skuteczność zatem dowiedziona. Wyświetlacza jednak nie będzie, gdyż jest zbyt drogi. Nie, nie ten, który był. Ten kosztuje ledwie 15 tys. zł. Władze powiatu miały na myśli wyświetlacz wyższej klasy, za około 300 tys. zł. Taki, za pomocą którego będzie możliwość wystawania mandatów. Żebyśmy byli przykładnie ukarani, kara musi być. Informacja o przekroczeniu przepisów, bez kary nie ma sensu, można z tego wywnioskować. Łatwo obliczyć, ile musiałoby być takich przekroczeń i mandatów, żeby wyrównać sam koszt inwestycji. Tym bardziej, że cząstkowa ledwie kwota przykładnej kary byłaby przeznaczana na ten cel. Skoro testy były pozytywne, dlaczego nie przeznaczyć mniejszej wielokrotnie kwoty na wyświetlacz bez możliwości karania? Jeśli mógł funkcjonować w czasie testów, nie jest chyba niezgodny z prawem? Kara jest podstawą? Po co były testy, cena czegoś takiego zapewne znana była już przed nimi.
W internecie wciąż można znaleźć filmik sprzed kilku lat. Dramatycznie wyglądający incydent drogowy z udziałem pieszych, rozgrywający się w bliskiej okolicy miejsca, gdzie przy ul. Piłsudskiego testowany był zimą wyświetlacz. A było to TAK.