Polskie normy zanieczyszczeń powietrza są o wiele bardziej „łagodne”, niż jest to na Zachodzie. Jak wypadamy w porównaniach? Gdzie znalazłby się Żywiec?
Warto podkreślić, że niższe normy nie oznaczają przecież, że mamy zdrowsze powietrze przy tych samych stężeniach zanieczyszczeń. To niepokojące – zauważa Polski Alarm Smogowy. Za niższymi normami kryje się mniejsza częstotliwość alarmowania mieszkańców o zagrożeniu.
Alarm smogowy w naszym kraju ogłaszany jest dopiero wtedy, gdy średniodobowe stężenie pyłu PM10 osiągnie 300 mikrogramów na metr sześcienny. W Czechach to o połowę mniej. PAS dla przykładu nałożył na „polskie” pomiary stężeń normy francuskie (francuski próg alarmowy to 80 mikrogramów). Co się okazało?
W niektórych polskich miastach, w tym Żywcu, stan alarmowy trwałby przez dwa miesiące. Podobnie byłoby w Nowej Rudzie, Zabrzu i Rybniku. PAS stara się o nowe, obniżone progi smogowe. Potrzebna jest decyzja ministra środowiska.