Polska idzie za europejskimi trendami. Niestety jest w tym marszu daleko z tyłu. Ograniczenia emisji, samochody tylko z parzystą rejestracją, zamykane szkoły, jak jeszcze świat reaguje na smog?
„Smog był zawsze”
W Europie Zachodniej początek występowania smogu kojarzony jest przez badaczy tematu głównie z upowszechnieniem się ogrzewania pomieszczeń węglem kamiennym. O ile w pozostałych częściach Starego Kontynentu kulminacja tego procesu przypadła na na XIXi XX wiek, o tyle w Anglii opalanie węglem stosowano już w XIII wieku. Ogólnie przyjąć można jednak, że smog towarzyszy naszej cywilizacji co najmniej 150 lat.
W Wielką Brytanią kojarzy się w tym kontekście pierwsze ujawnienie się smogu w skali katastrofy. Mowa o wielkim smogu londyńskim, który spowił to miasto w grudniu 1952 roku. Nałożyło się wówczas na siebie kilka czynników: kombinacja gęste mgły i spalin z kominów, co spowodowało wydzielanie się kwasu siarkowego. W ciągu kilku dni zmarło 4 tys. osób na skutek bezpośrednich zburzeń układu oddechowego, kolejnych 8 tys. z powodu uszkodzeń górnych dróg oddechowych, a ponad 15 tys. osób znalazło się w szpitalach.
To tzw. smog londyński, występujący głównie przy ujemnych temperaturach, spowodowany niską emisją z pieców. Drugim jest „smog Los Angeles”, który również nie jest szczególnie nowym zjawiskiem. To smog fotochemiczny, występujący w słoneczne i bezwietrzne dni, przy dużym natężeniu ruchu drogowego. Pod wpływem reakcji ze światłem słonecznym, ze spalin wytwarza się tzw. zły ozon. To również duże zagrożenie dla zdrowia, szczególnie dla dróg oddechowych. W Polsce może on występować od maja do października. W jego składzie wyróżnia się m.in.: tlenek węgla, tlenki azotu i pyły przemysłowe.
Dla naszego regionu znacznie istotniejszy jest smog londyński, jednak warto przyjrzeć się jak z oboma zjawiskami walczą na świecie i czy robią to skutecznie.
Parzyste i nieparzyste rejestracje – jak walczą w Europie?
W państwach rozwiniętych temat zagrożenia dla zdrowia wciąż istnieje, jednak udało się zmniejszyć skalę smogowego kataklizmu. Jak? W Londynie jeszcze w 1953 roku wprowadzono ustawę o czystym powietrzu. Nakazano głównie podniesienie kominów przemysłowych i wyprowadzono elektrownie z miast. Od lat 90-tych obowiązuje całkowity zakaz palenia węglem.
W Irlandii od przełomu lat 80/90 obowiązuje zakaz sprzedaży węgla, zainwestowano też w energię wiatrową.
We Francji węglem nie pali się już od lat 60-tych, a rygorystyczne normy dla przemysłu obowiązują niewiele krócej. Dzięki temu powietrze jest 20-krotnie czystsze niż 50 lat temu.
Dla państw i miast zachodu wciąż większym problemem są spaliny samochodowe. Gdy stężenie pyłów wzrasta, w Paryżu wprowadza się ograniczenia prędkości. Jednoczenie do miasta wjechać mogą tylko pojazdy o pewnych typach rejestracji, np. parzystych lub nieparzystych. Kładzie się też nacisk na rozwój wypożyczalni pojazdów elektrycznych. Ograniczenia wiekowe mają w 2020 roku dotyczyć 1/3 samochodów. Podobne rozwiązania wprowadzono w miastach niemieckich i angielskich.
Czesi liderem
Co ciekawe, liderem rewolucyjności walki ze smogiem stali się ostatnio nasi południowi sąsiedzi. Do centrum Pragi mogą wjeżdżać tylko samochody benzynowe z zieloną i dieslowskie z żółtą plakietką, czyli spełniające 3. i 4. klasę Euro. Od dwóch lat niemożliwy jest obrót „kopciuchami”, a rząd intensywnie dotuje obywateli w kwestii unowocześniania instalacji grzewczych.
Oryginalność i daleki świat
Zgoła inne sposoby stosuje się w Azji Środkowej i Wschodniej, gdzie powietrze bywa punktowo bardziej zanieczyszczone niż w Europie. W Chinach ustanowiono policję antysmogową, która sprawdza, czym się spala. Stosowane są również ograniczenia w poruszaniu się pojazdów silnikowych, a w okresach natężenia zanieczyszczeń zamykane są szkoły.
Tam i na całym świecie pojawia się wiele pomysłów na walę o lepsze powietrze, jak się wydaje, chwilowych i dosyć ekscentrycznych. Jak jednak wiadomo, czasami „w szaleństwie jest metoda”.
W Chinach i Indiach stosuje się „armatki antysmogowe”, które rozpylają kropelki, łączące się z cząsteczkami szkodliwych aerozoli i opadają na ziemię, rozrzedzając „toksyczną atmosferę”. Uważane są jednak za dosyć drogi w użytkowaniu półśrodek.
W Rotterdamie i Pekinie stoją wieże, wyglądające jak gigantyczny filtr. Przerabiają prawie 30 tys. metrów sześciennych powietrza na godzinę, oddając go jonizacji. Stawia się też instalacje z wchłaniającego smog mchu, a w kilku miastach Australii i Emiratów Arabskich znajdują się budynki, pokryte panelami, oczyszczającymi powietrze.
To oczywiście swego rodzaju ciekawostki i środki lecznicze, a nie zapobiegawcze. Jak wygląda walka ze smogiem w naszym regionie i jej skuteczność? Wiemy i często o tym piszemy.