To ruch, na który wcześniej zdecydowało się wiele miast, w tym na przykład Kraków.

Jak można od co najmniej kilku dni zauważyć, w Żywcu równo o północy gasną latarnie miejskie i zapada ciemność. Jak się okazuje, główne powody mają naturę ekonomiczną a nie techniczną. W mediach ogólnopolskich już kilka tygodni temu mowa była o wielu samorządach i miastach, które biorą pod uwagę spowodowane stanem izolacji mniejsze potrzeby społeczne i w ten sposób starają się niwelować straty związane z lockdownem.
- Biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce cały czas obowiązuje stan epidemiczny, ograniczoną komunikację, brak funkcjonowania restauracji i innych lokali czynnych do późnych godzin nocnych, a także mając na uwadze oszczędności niezbędne ze względu na mniejsze wpływy do budżetu miasta, podjąłem decyzję o czasowym wyłączeniu oświetlenia ulicznego w godzinach między 0:00 a 4.30. Nie jesteśmy odosobnieni w takich decyzjach. Wcześniej na podobny krok zdecydował się na przykład Kraków – mówi burmistrz Żywca Antoni Szlagor.
Kraków rzeczywiście jest tutaj znaczącym przykładem i porównaniem. Jako swego rodzaju ciekawostkę przypominamy w tym miejscu nasz tekst z początku grudnia, mówiący o niezadowoleniu mieszkańców gminy Jeleśnia z tego, że władze gminy zdecydowały o gaszeniu świateł, właśnie nocą. To niespełna 5 miesięcy, a jakże odmienna sytuacja i optyka, w związku ze zmianą ogólnej sytuacji ekonomicznej.