W czwartek po południu odbędzie się w Lipowej spotkanie autorskie z Agatą Strzałką. Napisała poczytną książkę o życiu kobiety na emigracji zarobkowej. Kolejna już czeka na wydanie. Dla Was zapytaliśmy Agatę, mieszkankę Krzyżowej, o pracę nad książką, wrażenia i wiele innych kwestii. Polecamy!

Agata Strzałka z Krzyżowej jest autorką książki pt.”Jeszcze nie zwariowałam (chyba)”. Opisuje w niej losy Edyty, pracującej na emigacji kobiety w średnim wieku. Książka pełna jest trafnych spostrzeżeń, humoru, czy może bardziej – ironii. Podejmuje temat ważny obecnie i odnoszący się do wielu osób, co zapewne w dużym stopniu powoduje, że książka cieszy się dużą popularnością w tych niełatwych dla literatury czasach. Sama Agata Strzałka przyznaje, że z Edytą jak najbardziej się utożsamia, powieść omawia zdarzenia zaistniałe rzeczywiście. Co jeszcze ma do opowiedzenia o swojej pisarskiej przygodzie?
Michał Cichy: Spodziewała się Pani kiedyś w dzieciństwie, że będzie udzielać wywiadu jako autorka książki?
Agata Strzałka: Hm. Właściwie już kiedy byłam nastolatką, pisałam wiersze, rozmaite opowiadania, przeróżne rzeczy. Ale potem, wiadomo jak to jest, rodzina, życie zawodowe. W zasadzie na pracując na emigracji zaczęłam pubikować swoje przygody i spostrzeżenia w internecie. Padł wtedy pomysł, żeby wydać to w postaci książki i zaczęło się. Udało się wydać, z czego się niezmiernie cieszyłam. Motywowana zaczęłam pisać kolejną książkę, też o przygodach Edyty, może ukaże się w grudniu. Udało mi się i okazało się, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce.
MC: Jak rozumiem, „Jeszcze nie zwariowałam (chyba)” powstawało w trakcie dziejących się wydarzeń. Pisanie było dla Pani odpoczynkiem, pozwalało lepiej przetrwać trudny życia na obczyźnie?
AS: Tak, ale myślę że przede wszystkim dawało pewną odskocznię i sposób na spędzenie czasu. Człowiek się nagle znajdował wieczorem sam, w pustym pokoju, coś trzeba było z tymczasem robić.
MC: Kto jest odbiorcą tej książki, na którym Pani najbardziej zależy?
AS: Powiem tak. Nie lubię gatunku muzycznego disco – polo, ale chciałabym żeby moja książka, a właściwie to książki, bo podobne podejście mam do kolejnej, były jak ten gatunek muzyczny, dla każdego. Zresztą najfajniejsze recenzje padają z ust zwykłych ludzi, czytelniczek. Jakaś dziewczyna przeczytała sama, potem dała mamie, cioci. Bardzo mnie ucieszyły slowa pewnej czyteniczki: „Pani Agato, ja dzięki Pani zaczęłam w ogóle czytac książki po wielu latach. Tak mnie to wciągnęło, że teraz biegam do biblioteki i pożyczam.”. Oczywiście była też pewna recenzja bardzo krytyczna od jednej z bogerek książkowych. Ale to właściwie dobrze, kubeł zimnej wody zawsze się przyda.
MC: Jakiego typu odbioru Pani książki się Pani spodziewała? Czy jakiś Panią zaskoczył?
AS: Większość osób odbiera to jako komedię, ale powiem, że są osoby, które to trafnie oceniły, że to raczej śmiech przez łzy. Proszę mi wierzyć, że gdy opowiadam o tych swoich z pozoru wesołych przygodach, to mnie samej wcale nie jest do śmiechu. Dlatego ta książka jest wesoła, bo ja potrafię się śmiać sama z siebie. Jeśli jedak ktoś po przeczytaniu stwierdzi, że to jest dramat, to będzie właściwa ocena. To jest dramat.
MC: Jak zareagowaa na nią lokalna społeczność?
AS: Nawet nie wiem, jak to się stało, ale ta książka stała się wielkim wydarzeniem w Krzyżowej. W Jeleśni czy Żywcu właściwie też. To bardzo miłe, że spotykam się z osobami, które mnie znają osobiście i mówią: no Agata, świetnie. To osoby różnego pokroju. I starsze, i młode dziewczyny. Zostało to w Krzyżowej zauważone i wiele osób czeka na kolejne tytuły. To dla mnie bardzo miłe i motywujące.
MC: Powiedziała Pani wcześniej, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Brzmi, jak pełne i optymizmu, i stoicyzmu motto?
AS: Myślę, że takie jest moje przesłanie. Cała ta książka to nie tylko opowieść o opiekunce, o wariatce która zdobywa świat, ale głównie o dojrzałej kobiecie. Moim zdaniem to powinno być takim troszkę drogowskazem, że naprawdę w życiu różnie bywa. Często zdarza się, że cały świat nam się wali, wydaje się, że po tej pięćdziesiątce już się nic nie da, a jednak można. Można zacząć w każdym wieku, można i po pięćdziesiątce. Myślę, że to dobre przesłanie dla kobiet.
MC: Jesteśmy krótko przed ukazaniem się kolejnej Pani książki?
AS: Tak. W listopadzie wyjeżdżam do Niemiec. Powinna ukazać się na początku nowego roku, ale jak będzie, to się okaże, po ciężkiej walce z wydawcami. W każdym razie wszystko jest na dobrej drodze.
MC: Będzie o...?
AS: Jest to kontynuacja losów Edyty na emigracji. Obiecałam to czytelnikom, więc muszę to zrobić. Co nie znaczy, że nie piszę czegoś innego.
MC: Czy myśli Pani, że realia polskie, wręcz żywieckie, również się nadają na zobrazowanie w ramach twórczości, jaką Pani uprawia?
AS: Tutaj mogę powiedzieć tak: ta moja pierwsza opowieść była opisem, wynikającym z sytuacji w pracy i może być inspiracją dla wielu kobiet, a kolejna część to nadal opowieść o Edycie, która również przeżywa różne przygody i rozterki w sferze prywatnej, jak wiele kobiet w pewnej sytuacji i wieku po każdej stronie każdej granicy. To pewne sprawy uniwersalne.
MC: Znany jest jej tytuł nowej książki?
AS: Tak, mogę podać. Tytuł jej będzie „W miłości szukam (tylko)”.
MC: Widać w tytułach tendencję do ostatnich kwestii przekazanych w nawiasie....
AS: Tak, żeby każdy mógł sobie zinterpretować lub dopowiedzieć. Czy zwariowałam... już? Czy w miłości....tylko? Zresztą na dziś myślę, że w przyszości będzie jeszcze jedna część, czyli tryptyk. Pomysłów jest dużo, ale to potem. Są też plany na inne rzeczy, ale o tym nie mówię. Na razie....
MC: Na razie możemy ponownie zaprosić na spotkanie autorskie w Lipowej.
AS: Oczywiście, będzie mi miło.