Ratownicy górscy ponownie apelują o rozwagę, powołując się na niedawną akcję, prowadzoną w okolicy Hali Boraczej.
"W niedzielę ok. godz. 15:00 do Centrali zadzwoniła kobieta ze schroniska na Hali Boraczej z informacją, że jej mąż poszedł w góry w celu zdobycia Rysianki i po jakimś czasie dał znać, że zgubił szlak i jednego buta. Po nawiązaniu kontaktu z mężczyzną nie ustaliliśmy jego położenia, ponieważ nie potrafił określić mniej więcej w którym miejscu się znajduje. Jego stan wskazywał na spożycie alkoholu.
Z Centrali wyjechał samochód terenowy z quadem i 3 ratowników, natomiast z dyżurki na Hali Miziowej 3 quady i 4 ratowników. W drodze do Żabnicy ratownicy ponownie nawiązali kontakt z poszukiwanym, który poinformował, że jest z innymi turystami w szopie. Po rozmowie z jednym z nich udało się ustalić, gdzie dokładnie się znajdują: w szałasie na czarnym szlaku z Hali Boraczej w stronę Redykalnego Wierchu. Po dotarciu na miejsce, ratownicy udzielili mężczyźnie pomocy i odtransportowali go do schroniska na Hali Boraczej, gdzie czekała na niego osoba zgłaszają zaginięcie. Apelujemy o rozwagę, a także odpowiedzialne zachowanie na górskich szlakach. - czytamy na stronie społecznościowej Grupy Beskidzkiej GOPR.