Do niecodziennego zdarzenia doszło w Żywcu w piątek, tuż po spotkaniu z posłanką Henryką Krzywonos. Przypomnijmy, że parlamentarzystka miała wypowiadać się na temat sytuacji polityczno-społecznej w Polsce. Miała to robić w szkole muzycznej, jednak w związku z rozwojem sytuacji odpowiadała przed wejściem do sali koncertowej. Pojawił się tam pątnik z ogromnym krzyżem...

Gdy wszyscy już się rozchodzili, nagle przy placyku pojawił się osobliwy gość, w stroju jakby pielgrzyma, dźwigający krzyż. Przez chwilę, z uwagi na duża grupkę ludzi na skraju ulicy, właściwie widać było tylko jakby płynący krzyż. Drewniany, wielkości człowieka. Widok osobliwy, choć siła sugestii wielu zapewne była w stanie szybko go zdefiniować. Na spotkaniu, organizowanym przez lokalną Platformę Obywatelską, mogło się komuś wydawać, że tak oto po ponad godzinie kontrmanifestacja prawicy naciera. Wszak wiadomo kto bardziej i ciężej krzyż dźwiga i przeciwko komu, która strona z krzyżem bardziej kojarzona. Ale nie. Okazało się, że nic wspólnego pielgrzym z panią Krzywonos nie ma. Tak, był to przypadek. Pielgrzym brnął przez wąskie uliczki Żywca w celach, w jakich zwykle brnie pielgrzym. Szerzyć słowo boże i dochowywać mu wierności. Nic sobie nie robił ze spotkania na temat okropieństw, dziejących się w dzisiejszej Polsce. Miał przecież swoje, znacznie mniej doczesne sprawy. Aura pani Krzywonos i aura pątnika spotkały się gdzieś jakby przywołując tytuł książki na rogu świata i nieskończoności. Pątnik okazał się zjawiskiem na tyle osobliwym, że przez gapiów został zatrzymany.
Obiekt zainteresowania wszystkich w tamtym miejscu i momencie okazał się nie tylko pielgrzymem. Okazał się gwiazdą internetu. Przez Żywiec, z charakterystycznym balastem, kroczył Mieczysław Wocial z Elbląga, gwiazda internetu prawie na miarę siostry Leopolda. Kiedy w internetową wyszukiwarkę google wpisze się jego personalia, ukazuje nam się długa lista średniej wielkości miast środkowo – wschodniej Polski, w których został zauważony mężczyzna wędrujący i wyglądający niczym ksiądz Robak w „Panu Tadeuszu”.
Mieczysław Wocial, jak sam mówi spokojnym i inteligentnym głosem, idąc czci najświętsze ciało i krew Chrystusa. Jego misją jest ewangelizacja i poszukiwanie zagubionych duchowo ludzi. Pielgrzymuje głównie po centrach miast. Pomiędzy porusza się raczej koleją. Między innymi dlatego że – jak twierdzi – przez charakter dróg i ruchu trudno się dziś chodzi. Nie wiadomo czy to jego wiedza wynikająca ze znajomości drogi na Ostrołękę, czy próby zrobienia obejścia Węgierskiej Górki lub przeciśnięcia swojej dziwnej osoby przez zatkane TIRami centrum Milówki. Bo ruch na moście między Żywcem i Świnną już od tygodnia dwukierunkowy.
Pan Mieczysław wybiera się teraz do Cieszyna i czeskiego Trzyńca. Schodził już cały Górny Śląsk i Bielsko – Białą. Do Bielska zresztą wracał na noc. Najpierw jednak musiał wdepnąć do Biedronki, bo przecież krzyż krzyżem, duch duchem, a żołądek żołądkiem. Można było spotkać jego balast w tejże Biedronce. Pewną wątpliwością było, czego życzyć osobie uskuteczniającej takie celowe marsze. Pewnie szerokiej drogi, ale czy szybkiej?