W Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opiekuńczo - Leczniczym w Rajczy odbędzie się uroczyste otwarcie nowego pawilonu szpitalnego. Tymczasem sytuacja w tej placówce jest dosyć napięta.
Kadra w konflikcie
Do typowych dla całej państwowej służby zdrowia kłopotów finansowych dochodzą tam inne, personalne. Jak informuje NSZZ Solidarność Region Podbeskidzie trwa konflikt w rajczańskim SPZOL..
– Czasem próbuje się przedstawić to jako spór personalny, między kilkoma osobami. Jest jednak inaczej – to trwający kilka lat konflikt między pracodawcą a znaczną częścią załogi, wynikający ze złego zarządzania tą placówką. Jest coraz gorsza atmosfera, której towarzyszy pogarszająca się sytuacja finansowa tej placówki. Jeśli nic się nie zmieni, to byt zakładu w Rajczy może być zagrożony – mówi Andrzej Madyda, wiceprzewodniczący podbeskidzkiej „Solidarności” i równocześnie szef żywieckiego oddziału związku, który wielokrotnie uczestniczył w rozmowach na temat sytuacji w rajczańskiej placówce. – Niestety, nic z tych rozmów nie wynikło – podkreśla.
Samodzielny Publiczny Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, działający w zabytkowym, XIX-wiecznym pałacyku w Rajczy, jest placówką powiatową, podległą starostwu w Żywcu. Z tego powodu rozmowy, dotyczące sytuacji w tym zakładzie, przedstawiciele podbeskidzkiej „Solidarności” toczą ze starostą żywieckim.
– Oczywiście, za wyniki finansowe, za zaległości płacowe czy organizację pracy (a to wszystko w tej placówce kuleje) odpowiada dyrektor, ale nadzór – zgodnie ze statutem tej placówki – sprawuje „podmiot tworzący”, a więc właśnie powiat. Staramy się wykazać staroście, że już dawno powinien zareagować na sytuację, panującą tym zakładzie. Wciąż bez skutku – relacjonuje Andrzej Madyda.
Piotr Gołąb, szef Regionalnej Sekcji Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”, także jest doskonale zorientowany w sytuacji w rajczańskim Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym.
– Są dawne problemy, pojawiają się nowe. Załoga jest skłócona, a zakładowa „Solidarność” ignorowana. Fatalne jest zarządzanie tą placówką, w tym zwłaszcza organizacja pracy – mówi Piotr Gołąb podając jako najbardziej jaskrawy przykład obciążanie nowymi obowiązkami salowych i rehabilitantów. Podkreśla przy tym, że można reorganizować prace, zmieniać zakresy obowiązków, ale na drodze rozmów z pracownikami i ich reprezentantami, a nie poprzez polecenia i nakazy, nie mające nic wspólnego z prawem pracy, zasadami współżycia w zakładzie i zwykłym szacunkiem dla każdego pracownika.
Związkowcy podkreślają, że rozmów zabrakło także przy bulwersującej sprawie z premiami. Kilka lat temu dyrekcja rajczańskiej placówki arbitralną decyzją wstrzymała wypłatę premii pracowniczych.
– Złamane zostały zapisy regulaminów. Przestrzegaliśmy, że są to działania bezprawne, ale bez skutku. Efekt jest taki, że pierwsze sprawy, które pracownicy oddali do sądu, już zakończyły się wyrokami nakazującymi pracodawcy zapłatę wszystkich zaległości – mówi Andrzej Madyda. Trzeba dodać, że są to pokaźne kwoty – rzędu dwudziestu tysięcy złotych na pracownika. Jeśli problem dotyczy około stu osób, to może się okazać, że dyrekcja musi nagle znaleźć dodatkowe dwa miliony złotych!
Związkowcy już dawno sygnalizowali, że tak może się skończyć ignorowanie związków zawodowych i podejmowanie bezprawnych działań.Nadal czekają na zdecydowane działania Starostwa w Żywcu, bo tylko one mogą uratować rajczański Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, jego pracowników i pacjentów.
Starosta na uroczystości
Władze szpitala tymczasem organizują uroczyste otwarcie pawilonu szpitalnego. Powstawał on od pierwszej połowy 2017 roku, przy licznych perturbacjach, o których pisaliśmy TUTAJ, a powodem budowy było zbyt duże zagęszczenie łóżek w zasadniczej części obiektu. Według pierwotnych założeń pawilon miał być gotowy do końca 2017 roku, jednak nie udało się to i budowę uwieńczono z końcem sierpnia 2018 roku. Tą część szpitala stawiała żywiecka firma Wodpol, ta sama, która obecnie buduje szpital powiatowy na Polach Lisickich, za kwotę 2,24 mln zł.