O ich działaniach na Podbeskidziu i pomocy zwierzętom jest coraz głośniej.

- Jeszcze kilka lat temu o nim marzyłem, potrzebny był wiele razy ale go nie było, teraz mam go w rękach i mogę strzelać do zwierząt…aby im pomóc!" - mówi Sławomir Łyczko, prezes fundacji "Mysikrólik" z Bielska-Białej.
To właśnie na jego ręce trafił karabinek, który pozwoli strzelać do rannych zwierząt z dalekich odległości w celu krótkotrwałego uśpienia uśpienia.
"Zakup tak potrzebnego sprzętu był możliwy tylko dzięki Państwa zaangażowaniu. Celne strzelanie do "latających saren" będzie wymagało wielogodzinnych ćwiczeń, ale powoli zaczynamy. Niestety do oddania strzału do poszkodowanego zwierzęcia spełnione muszą być pewne warunki bezpieczeństwa i nie zawsze będzie to możliwe. Jeszcze raz bardzo dziękujemy." - pisze fundacja na swojej stronie społecznościowej.
Oprac. MG.