Na miejsce natychmiast pojechali policjanci. Pod wskazanym adresem zastali zgłaszającego 37-latka, jednak po 18-latce nie było śladu.
![Policja komisariat tablica](/modules/mod_raxo_allmode/tools/tb.php?src=images/users/579/Policja_komisariat_tablica.jpg&w=768&h=576&zc=1)
Kilka dni temu około 21.40 dyżurny żywieckiej komendy policji otrzymał zgłoszenie o 18-latce. Dziewczyna miała upaść na sztachety w ogrodzeniu i nabić się na nie. Ze zgłoszenia wynikało, że jest przytomna, ale silnie krwawi. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci. Pod wskazanym adresem zastali 37-latka. To on zgłaszał interwencję. Jednak nigdzie nie było dziewczyny. Mundurowi sprawdzili stan trzeźwości mężczyzny i okazało się, że ma on w organizmie blisko 2,5 promila alkoholu. Nie był w stanie wytłumaczyć dlaczego zgłosił nieprawdziwą interwencję. 37-latek ze swojego zachowania już wkrótce będzie się tłumaczyć przed sądem.
"Niepotrzebne zaangażowanie policji, pogotowia czy innych służb jest wykroczeniem i może kosztować, o czym mówi art. 66 kodeksu wykroczeń. Oprócz konsekwencji prawnych i finansowych pamiętajmy o tym, że blokując telefon alarmowy uniemożliwiamy połączenie osobie, która realnie potrzebuje pomocy. Ponadto, zaangażowanie służb ratowniczych czy porządkowych do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że w tym czasie nie mogą one być w miejscu, gdzie tej pomocy rzeczywiście ktoś potrzebuje.
Przypominamy treść art. 66. § 1. Kto:
1) chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,
2) umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, blokuje telefoniczny numer alarmowy, utrudniając prawidłowe funkcjonowanie centrum powiadamiania ratunkowego
- podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.
- 2. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1000 złotych." - przypominają żywieccy policjanci.