Hiszpański znam niewiele lepiej niż suahili. Trudno, żeby wszystko przez filtr propagandy przepuszczać. Świadomym jednak był, że można się czepiać. Tu już są słowa, większy konkret. Powtórzę swoją wiedzę i świadomość, że Kuba i punk wiele tłumaczą. Tak się złożyło, że niedawno byłem na koncercie, po którym mnie tknęło odtworzyć Jana Garbarka na youtube - wyłowiliśmy z bloga "Wiercenie w codzienności".

"Nie jestem sam"
Kilka lat temu nabyłem na "ciuchach" koszulkę z Che Guevarą. Nie żebym był takim jego zwolennikiem, ale ciekawa geneza była wdzianka. Wszedłem do sklepu z założeniem, żeby kupić kilka bluzek z fajnym nadrukiem, tak do lasu albo w góry, na długie dwumiesięczne wakacje. Powiedziałem sobie w myślach, że na przykład z Che Guevarą, bo zawsze mi się podobał ten znak graficzny. No i na jednym z pierwszych wieszaków takowa wisiała.
Kilka dni przed wyjazdem byliśmy u znajomych i opowiadałem temat z bluzkami. Kolega, który ma pewne poglądy i jest nader dosyć ofensywny z dzieleniem się nimi na to, czy ja nie wiem, że propagowanie symboli komunizmu jest prawnie zabronione. Na takie słowa to najpierw mnie "wygło", a potem wyprostowało. Głównie dlatego, że znamy się dobrze ponad 30 lat. Wyliczać ile i co razem robiliśmy nie będę. Nie tylko szkoda miejsca, ale też CBŚ nie śpi. Mówię mu, że traktuję to jak symbol popkultury a nie komunizmu. A przede wszystkim - że zabieram ją by iść do lasu po drewno, a w takich okolicznościach to chyba żadne propagowanie? Teraz się śmieję, że taka byłaby moja oficjalna linia obrony. Gdybym chciał propagować, ubrałbym ją w Egipcie, albo na plaży w Rowach czy na Krupówkach. Skoro zakładam w głuszy, żadne to przecież propagowanie. Chyba by mnie wryło w ziemię z wrażenia i ze śmiechu, gdyby nagle przede mną wyrósł jakiś strażnik leśny. Ja strwożony - bo żyję w kraju gdzie wszystko jest surowo wzbronione, oprócz tego że wybrańcy mogą mieć posiadłości na pół jeziora czy pół góry – rozejrzałbym się, czy aby nie zostawiłem żaru w ognisku, albo samochód za bardzo nie wjechał w las. A facet na to, z szyderczym uśmieszkiem, wyciąga komórkę i dzwoniąc po policję mówi: „chłopaki, przyjedźcie, tu jest gość z podejrzaną koszulką”. Poza tym, czy jest to jednoznaczne z pochwałą i propagowaniem? Nie jest (nie było, bo wdzianko dawno temu już „zajechałem”) przecież napisane na niej: „viva la coś tam”, czy też „great ktoś tam...”...
Więcej znajdziecie TUTAJ