Już jutro w naszym regionie nie lada gratka czeka na miłośników podniebnej akrobacji. Piknik Lotniczy na Górze Żar. Zobaczyć będzie tam można między innymi popisy Jerzego Makuli. Polecamy przyjrzeć mu się bliżej. To nie tylko sportowiec najwyższych lotów, ale też bardzo ciekawa postać.
Jerzy Makula największe triumfy święcił w drugiej połowie lat 80-tych i na początku następnej dekad ubiegłego wieku. Jako wielokrotny mistrz świata był wówczas nie tylko asem w swojej dziedzinie, ale też gwiazdą polskiego sportu w ogóle.
Postać
Urodził się w 1952 roku w Rudzie Śląskiej. Jako pilot szybowcowy specjalizował się w akrobacji. Jest i był członkiem Aeroklubu Rybnickiego Okręgu Węglowego. Był: 7 krotnym indywidualnym mistrzem świata w akrobacji szybowcowej w latach: 1985, 1987, 1989, 1991, 1993, 1999, 2011; 4 – krotnym wicemistrzem świata: 1995, 2001, 2003, 2005. To też 8 – krotny drużynowy mistrz świata i trzykrotny mistrz Europy. Karierę szybowcową zakończył na Igrzyskach Dyscyplin Nieolimpijskich (TWG), jakie odbyły się końcem lipca tego roku we Wrocławiu. Za osiągnięcia w swojej dziedzinie i jej popularyzację otrzymał Medal Stulecia FAI i Złoty Krzyż Zasługi.
Ciekawostki
Jerzy Makula jest też pilotem zawodowym. Pracuje jako pilot linii PLL LOT na liniach międzynarodowych. Pilotuje samolot Boening 787. Pilotował pierwszego w Polsce Dramlinera, co miało miejsce w 2012 roku. Był zresztą jednym z czterech pierwszych europejskich pilotów, który oblatywał tą maszynę. Przy okazji zeszłorocznych Światowych Dni Młodzieży pilotował też specjalnego dreamlinera 787 z herbem papieskim, a przede wszystkim z będącym na pokładzie Papieżem Franciszkiem. Niejako przy okazji lotu do Rzymu załoga przeleciała nad miejscami, gdzie kilka godzin wcześniej przebywał Ojciec Święty.
W 1982 roku pilotowaną przez niego maszynę próbowano uprowadzić. Podczas lotu z Wrocławia do Warszawy obstawiający ten kurs funkcjonariusz ZOMO zapragnął przedostać się do Berlina Zachodniego. Pistoletem i granatem sterroryzował załogę. Makula wykonał polecenie, zmienił kurs i samolot doleciał do Berlina. Ponadto w jakimś sensie i pomimo gróźb piloci zsolidaryzowali się z mundurowym, pragnącym wydostać się z systemu totalitarnego. Wyłączając silnik umożliwili porywaczowi wyskoczenie z przedniego bagażnika. Został wprawdzie postrzelony przez drugiego z eskortujących milicjantów, ale nie groźnie. Udało mu się przedostać do strefy należącej już do RFN. Nikt inny spośród pasażerów ani załogi nie zdecydował się pozostać w tamtym momencie na „zachodzie”. Samolot bezpiecznie powrócił do polski a kapitan nie był pociągany do żadnej odpowiedzialności.
Zapraszamy