Burmistrz miasta Antoni Szlagor podał we wtorek, że wypożyczył w tym celu klatkę od pobliskiej Suchej Beskidzkiej, która także borykała się z problemem dzikich zwierząt w mieście.
Biorąc pod uwagę to, że dziki mogą stanowić realne zagrożenie dla osób, pozyskałem informacje z miast, które również miały tego typu problem i udało im się go przynajmniej na razie rozwiązać. (...) W Suchej Beskidzkiej populacja dzików poruszających się na terenie miasta przekraczała kilkadziesiąt sztuk. W Żywcu (…) to kilka zwierząt. W Suchej Beskidzkiej zastosowano specjalne klatki do ich wyłapywania. Poprosiłem o użyczenie jednej klatki, by spróbować wyłapać dziki" - oznajmił Antoni Szlagor w rozmowie z Polską Agencją Prasową..
Klatka dotarła już do Żywca. Burmistrz dodał, że po złapaniu zwierząt "zostaną zastosowane odpowiednie procedury".
Powiatowy lekarz weterynarii w Żywcu Magdalena Ciastek wyjaśniła w rozmowie z PAP, że w takich przypadkach burmistrz musi wystąpić do starosty o decyzję o odłowie dzików z terenu miasta. Zwierzęta złapane w pułapkę nie trafią do lasu, lecz najprawdopodobniej zostaną uśpione. "Ze względu na możliwość wystąpienia choroby zakaźnej - przypadek afrykańskiego pomoru świń był już stwierdzony w naszym województwie - jest zakaz wywożenia zwierząt do lasu. Są zatem dwie drogi: odstrzał redukcyjny lub uśpienie" - powiedziała lekarka.
Problem z grupą dzików - cztery dorosłe osobniki - narasta w Żywcu od pewnego czasu. Początkowo odwiedzały obrzeża miasta, skąd były przepędzane. Zaczęły się jednak zapuszczać coraz bliżej centrum i zagrażać bezpieczeństwu ludzi.
Źródło: portalsamorzadowy.pl/PAP